Za nami prawdziwy maraton darterskich emocji. Na przestrzeni dwóch tygodni rozegrany został prestiżowy turniej World Grand Prix, finały Premier League i turniej European Tour w Sindelfingen. Swoje rozgrywki miały również panie, które w Barnsley rozstrzygnęły między sobą kwalifikację do Grand Slama i Mistrzostw Świata PDC. Sprawdźmy kto w ostatnim czasie miał powody do zadowolenia, a kto rozczarował. BULL – Lisa Ashton
Tytuł bulla po raz pierwszy w historii wędruje do reprezentantki płci pięknej – Lisy Ashton. To, że Angielka należy do ścisłej czołówki kobiecego darta wiadomo było od dawna. The Lancashire Rose przed rozpoczęciem obecnych rozgrywek przeszła do historii jako pierwsza kobieta, której udało się wywalczyć kartę zawodniczą. W miniony weekend w Barnsley wprost zdemolowała konkurencję. Bilans jej występów to 3 zwycięstwa i 1 finał w 5 turniejach! Wszystko zaczęło się w piątek (16.10) od turnieju kwalifikacyjnego do Grand Slam of Darts. Ashton bez problemów eliminowała kolejne przeciwniczki a wisienką na torcie była wygrana 5-0 w finale rozgrywek z Corrine Hammond. Lisa przez cały dzień nie schodziła właściwie ze swoją średnią poniżej 80 i praktycznie przez nikogo nie zagrożona sięgnęła po końcowy triumf, który dał jej awans do Grand Slama. Dla Ashton będzie to drugi z rzędu występ na tej imprezie. Rok temu wystąpiła w nim jako liderka rankingu kobiet federacji BDO. Nie udało jej się wygrać meczu i zakończyła swój udział w turnieju na fazie grupowej. W obecnym sezonie będzie miała szansę na poprawienie swojego bilansu i pokazanie, że kobiety mogą rywalizować z mężczyznami. Na tym nie skończyły się sukcesy Angielki w Barnsley. Przez dwa kolejne dni rozegrano tam 4 turnieje kwalifikacyjne do Mistrzostw Świata PDC 2021. Lancashire Rose wygrała 2 z nich, a w jednym przegrała dopiero w finale. Jeden słabszy występ nie przeszkodził jej w wygraniu klasyfikacji generalnej turniejów i zagwarantowaniu sobie gry w Alexandra Palace. Ashton debiutowała na najważniejszej darterskiej imprezie w 2019 roku, a na najbliższych Mistrzostwach ponownie dostanie szansę rywalizację o tytuł.
Nominowani Jose de Sousa – Portugalczyk w obecnym sezonie nie raz udowadniał, że stać go na naprawdę świetne wyniki. Podczas turnieju European Tour w Sindelfingen w końcu udało mu się zwyciężyć w dużym turnieju. Dla Portugalczyka była to już 3 wygrana w imprezie PDC, ale wcześniej były to zwycięstwa w turniejach Players Championships. Triumf w niemieckim turnieju rangi European Tour jest bez wątpienia jego największym sukcesem w jego karierze. The Special One dokonał tego w wyśmienitym stylu. Swoją przygodę z turniejem rozpoczął od zdemolowania 6-0 Ricarda Pietreczki, dzięki czemu zagwarantował sobie udział w finałowym dniu rozgrywek. Niedzielę rozpoczął w wyśmienitym stylu, bo od wygranej nad Gerwynem Pricem. Po tak znaczącym sukcesie jasnym było, że Portugalczyka stać na kolejne świetne wyniki. W kolejnej rundzie ograł Dariusa Labanauskasa i przedarł się do półfinału imprezy. W walce o finał stoczył dramatyczny bój z Ianem Whitem. De Sousa przegrywał już 5-6 i był o jednego lega od pożegnania się z marzeniami o meczu finałowym. Rywal zmarnował jednak jedną lotkę meczową, a The Special One wykorzystał okazję i odwrócił losy spotkania. W decydującym spotkaniu ostatecznie udowodnił, że zasługuje na końcowy triumf. Średnia 105,79 i 7 maksów w starciu z Michaelem van Gerwenem muszą robić wrażenie. Portugalczyk zaledwie pięciokrotnie dopuścił rywala do rzucania podwójnych i wygrał całe spotkanie 8-4.
Glen Durrant – o to kto powinien uzyskać trzecią nominację do końca toczyły się zażarte dyskusje. Ostatecznie postanowiliśmy wyróżnić Glena Durranta kosztem Gerwyna Price’a. Do postawy Anglika w ostatnich tygodniach można było mieć pewne zastrzeżenia. Bardzo słaby występ podczas World Grand Prix i przeciętny wynik w Sindelfingen kładą się małym cieniem na jego postawie. Kluczowy był jednak jego triumf w rozgrywkach Premier League. Duzza po raz pierwszy mógł cieszyć się z triumfu w tak ważnej imprezie PDC i to ostatecznie potwierdziło jego przynależność do czołówki światowego darta. Durrant do finałów imprezy przystępował jako triumfator fazy zasadniczej, chociaż w rozgrywkach debiutował. W Coventry potwierdził swoją dobrą formę w rozgrywkach i najpierw ograł 10-9 Gary’ego Andersona, a następnie w wielkim finale wygrał 11-8 z Nathanem Aspinallem. W meczu półfinałowym przeciwko Flying Scotsmanowi nie zachwycił co prawda swoją grą, ale dzięki stalowym nerwom i świetnym checkoutom wyszarpał ostatecznie końcowe zwycięstwo. W finale pokazał już jednak swoją wysoką formę w obecnym sezonie i po wspaniałym występie wygrał z Aspinallem. W całym meczu ani razu nie został przełamany i w imponującym stylu zapewnił sobie niezwykle wartościowe trofeum.
BUST – Michael Smith
Tytuł busta przypada tym razem Michaelowi Smithowi. Anglikowi w ostatnim czasie mało co wychodzi i w niczym nie przypomina swojej najlepszej wersji, do której przyzwyczajał kibiców darta we wcześniejszych występach w obecnym sezonie. Tuż po wznowieniu rozgrywek po przerwie spowodowanej koronawiursem wydawało się, że Bully Boy nie będzie narzekał na swoją słabą dyspozycję. W turnieju World Matchply dotarł aż do półfinału i prezentował się z bardzo dobrej strony. Od tamtego czasu coś w jego grze się zacięło. Nie potrafi na dobre wstrzelić się w pole potrójnej 20 i ma ogromne problemy z trafianiem w podwójne. W ostatnim czasie dołożył na swoje konto kolejne rozczarowujące występy. W World Grand Prix odpadł już po pierwszej rundzie i porażce z Dimtrim van den Berghiem. Smithowi w rywalizacji z Belgiem nie udało się wygrać choćby seta i w dość ekspresowym tempie pożegnał się z Coventry. Nie lepiej było w Sindelfingen. Co prawda w drugiej rundzie zobaczyliśmy przebłysk dobrej gry Smitha, gdy Anglik ograł 6-0 młodego Derka Telnekesa, ale jak na razie można to uznać za jednorazowy wyskok. W kolejnym meczu po dość bezbarwnej grze przegrał z ianem Whitem i podczas niemieckiego turnieju nikogo nie zachwycił. Miejmy nadzieję, że już niedługo ponownie zobaczymy Smitha w najlepszym wydaniu.
Nominowani Rob Cross – Cały obecny sezon nie należy do udanych dla Roba Crossa. Zawodnik, który jeszcze dwa lata temu święcił tytuł Mistrza Świata obecnie nie jest w stanie nawiązać do swojej topowej formy. Wydawało się, że turniej World Series of Darts Finals, w którym Voltage dotarł do finału będzie początkiem odbudowy jego formy, ale w ostatnich występach ponownie nie zachwycił. Z World Grand Prix pożegnał się już po pierwszej rundzie i porażce z Garym Andersonem. Rywal oczywiście wymagający, ale od tak utytułowanego zawodnika jak Cross powinniśmy wymagać więcej, tym bardziej że Anglik nie zmusił nawet rywala do większego wysiłku. Dla Crossa był to kolejny po World Matchplay ważny turniej, który zakończył się dla niego już po jednym meczu. W Sindelfingen Voltage dotarł co prawda do ćwierćfinału imprezy, ale będzie chciał o nim jak najszybciej zapomnieć. Słabiutka średnia ledwie przekraczająca 80 nie dała mu wygranej choćby jednego lega w starciu z Mensurem Suljoviciem i Cross w wstydliwym stylu pożegnał się z turniejem.
Peter Wright – Aktualny mistrz świata nie może być zadowolony ze swojej gry w ostatnim czasie. Wszystko zaczęło się od World Grand Prix, w którym Snakebite sensacyjnie pożegnał się po porażce w pierwszej rundzie z Ryanem Joycem. Wrightowi ani razu nie udało się przełamać rywala, a problemy z regularnym rozpoczynanie legów od podwójnej sprawiły, że Szkot nie był w stanie wygrać w rywalizacji z Anglikiem ani jednego seta. Nie lepiej było podczas finałów Premier League, do których Wright przystępował przecież jako faworyt bukmacherów! Snakebite pożegnał się jednak z szansami na zwycięstwo w rozgrywkach już po półfinałowym meczu z Nathanem Aspinallem. Od czasu powrotu darterskich rozgrywek Wrightowi nie udało się sięgnąć po zwycięstwo w dużym turnieju. Słabsze wyniki poskutkowały też jego spadkiem w rankingu Order Of Meirt, w którym ustąpił 2 miejsca Gerwynowi Price’owi.
Autor - Arkadiusz Salomon