- DartsPL
Dart w obliczu koronawirusa. Kto zyska, a kto straci?
W ostatnich miesiącach, a nawet latach, wszyscy żyliśmy w wyidealizowanej bańce. Postęp ludzkości w każdej dziedzinie przyprawiał o zawrót głowy. Płaskie telefony, ekskluzywne samochody, innowacyjne sposoby leczenia, miliarderzy i sponsorzy, którzy spowodowali, że każda dziedzina życia stała się biznesem i możliwością zarobienia kupy pieniędzy. Wszystko to stało się nieznaczącą drobnostką wobec wirusa. Nikt go nigdy nie widział i, co więcej, nie zobaczy. A jednak zatrzymał rozwój gospodarczy, zamknął przestrzeń powietrzną, granice krajów, a nawet wymiótł półki w sklepach. Nie zapominając o sparaliżowaniu praktycznie każdej dyscypliny sportu. Świat darta długo stawiał mu czoła, ale już frekwencja Premier League w Liverpoolu uświadomiła, że coś niedobrego wisi w powietrzu.
Newcastle przełożone. Rotterdam przełożony. Leverkusen przełożone. Monachium przełożone. Sindelfingen przełożone. Development Tour i Playersy również przełożone. Okazji do przeżywania darterskich emocji przez pewien czas nie będziemy mieli. Najbliższe zawody zaplanowano na połowę kwietnia, jednak w tym wypadku również nie ma pewności czy się odbędą. Wszystko zależy od tego jak będzie postępowała pandemia na wyspach. Brytyjski rząd na tle innych państw późno zareagował na koronawirusa. Dopiero kilka dni temu zamknięto szkoły i uniwersytety oraz wprowadzono stan wyjątkowy. Liczba zachorowań sięga już prawie 2000, gdzie mniej niż 100 osób straciło życie. Swoją bierność rząd chce wynagrodzić pieniędzmi na leczenie - przekazano 300mld z państwowej kasy. Przełożone turnieje nie są powodem do narzekań. Sport jest tylko rozrywką. Najważniejszą spośród nieważnych rzeczy. Mimo to jest skarbnicą wspomnień, pięknych uniesień oraz głębokich rozczarowań. Nine dartery, wysokie chechouty, sukcesy ulubieńców, ale także porażki i spudłowane duoble’e. Z emocjami, od których wielu z nas jest uzależnionych, nie żegnamy się na stałe, a mówimy im do zobaczenia. Zawsze na pierwszym miejscu będę stawiał zdrowie i bezpieczeństwo zawodników. Darterzy to nie są maskotki, które żyją po to, by zapewniać nam rozrywkę. Każdy z nich ma swoich bliskich, rodziny i to o nich musi zadbać w tych trudnych chwilach. Zarówno PDC, jak i organizatorzy poszczególnych eventów poniosą znaczne straty. Być może część sponsorów nie będzie chciało wspierać turnieju w innym terminie. Trzeba jednak pamiętać, że wielu naszych idoli to zawodnicy wiekowi. Piłkarze, koszykarze czy tenisiści to głównie przedział wiekowy 20-30. W darcie jest wielu starszych zawodników, dla których ewentualne zachorowanie mogłoby być tragiczne w skutkach. Lepiej dmuchać na zimne. Spore wyzwanie też przed nami, redakcją DartsPL. Jako strona dopiero raczkująca zostaliśmy pozbawieni tematów do napisania wielu ciekawych artykułów. Mimo wszystko w naszych głowach, aż roi się od pomysłów jak zagospodarować ten wolny czas.
Przerwa od ważnych turniejów i przełożenie ich na późniejszy termin to dobra informacja dla zawodników, którzy początek sezonu mieli słaby. Kto zyska na zmianach?
Gary Anderson – Flying Scotsman kiepsko wszedł w 2020 rok. Półfinał Mastersa i finał tydzień później w Players Champioship 1 rozpaliły nadzieje, lecz później było tylko gorzej. Przez następne siedem edycji PC tylko raz wszedł do najlepszej szesnastki. Dodatkowo wcale nie odpadał z potentatami. Beaton, Harms, Joyce, Telnekes, Hamilton. W UK Open dotarł tylko do 1/8, gdzie nieznacznie przegrał z Klaasenem. Efekt? Spadek z szóstego na dziewiąte miejsce w rankingu PDC. W Premier League tylko dwa zwycięstwa i to osiągnięte z dwoma najgorszymi zawodnikami ligi: Crossem i Gurneyem. Do tego wstydliwa i historyczna porażka z challengerem – Humphriesem. W przerwie od poważnego grania będzie miał czas na szlify i życzymy mu szybkiego powrotu do optymalnej dyspozycji.
Daryl Gurney – SuperChin w tej edycji Premier League nie zaznał jeszcze smaku zwycięstwa. W Playersach zdarzały mu się kompromitujące wpadki na przykład 1:6 z Mansellem lub 0:6 z Noppertem. Nadzieją na lepsze czasy było UK Open, jednak dobrej dyspozycji z tego turnieju nie był w stanie powtórzyć w następnych meczach.
Adrian Lewis & Simon Whitlock – Obaj panowie doświadczeni i utytułowani. Lecz w 2020 roku zwyczajnie tego po nich nie widać. Po pierwsze było kilka imprez, w których nie wystąpili. Po drugie nie osiągali spektakularnych wyników. Na pewno po Jackpocie i Wizardzie możemy spodziewać się więcej, a przede wszystkim walki o wskoczenie do pierwszej dziesiątki rankingu PDC.
Brak regularnych turniejów i przymus do ćwiczeń w domu to zła informacja dla dobrze dotąd prezentujących się zawodników. Istnieje szansa, że za miesiąc nie będą w stanie rzucać równie dobrze. Kto może stracić?
Gerwyn Price – 1 triumf w Playersach oraz dwa finały, zwycięstwo w pierwszym European Tour, finał UK Open, seria trzynastu zwycięstw z rzędu. Tak prezentuje się dorobek Icemana w tym sezonie. Bez cienia wątpliwości, wraz z van Gerwenem, jest w najlepszej dyspozycji ze wszystkich.
Glen Durrant – Duzza w nagrodę za poprzedni, udany sezon dostał dziką kartę w Premier League. Trzeba przyznać, że swoją szansę doskonale wykorzystuje. Po sześciu kolejkach jest sensacyjnym liderem. Unikał również kompromitacji w Playersach, gdzie prezentował się solidnie. W efekcie wspiął się na najwyższe w karierze dziewiętnaste miejsce w rankingu. Oby dłuższa przerwa nie rozregulowała jego ręki.
Nathan Aspinall – Jeżeli ktokolwiek imponował dyspozycją w ostatnich tygodniach to na pewno na szczycie tej listy należy wskazać The ASPa. Ma na koncie już dwa zwycięstwa w Playersach, ale przede wszystkim jego grę się bardzo dobrze ogląda. Imponuje średnimi i wysoki checkoutami. Jeśli podtrzyma obecną formę to będzie w ścisłej czołówce przez wiele lat.
#pdc #PDCProTpur #darts #koronawirus #feleiton
Autor: Tomasz Brodko
Zdjęcie: AhoyNL