- DartsPL
Gerwyn Price znów sięga po tytuł telewizyjny!
Gerwyn Price zwyciężył w tegorocznej edycji Grand Slam of Darts. Walijczyk wzniósł trofeum imienia Erica Bristowa po raz trzeci w swojej karierze i przełamał serię bez wygranej w turnieju telewizyjnym.
Grand Slam of Darts to turniej, który Gerwyn Price z pewnością uwielbia. Wygrał tutaj w 2018, 2019 i w tym roku dołożył swój trzeci triumf. Odkąd turniej przeniósł się do hali Leisure Village w Wolverhampton Gerwyn za każdym razem sięga po trofeum. Wyjątkiem był poprzedni rok, ale wtedy turniej ze względu na pandemię został przeniesiony do Coventry. Iceman Grand Slama uwielbia i nic dziwnego, że to właśnie na tym turnieju przełamał swoją niemoc w turniejach telewizyjnych. Od czasu wygranej w Mistrzostwach Świata Price nie był w stanie sięgnąć po kolejne wielkie trofeum. Po minionym tygodniu nikt już serii bez wygranej Walijczykowi wypominać nie będzie…
Powolny start
„Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna” – te słynne słowa Leszka Millera idealnie podsumowują występ Gerwyna Price’a w Wolverhampton. Walijczyk niczym ogromny parowóz rozpędzał się w turnieju bardzo powoli. Jego występy w fazie grupowej i pierwszym spotkaniu fazy pucharowej były dość nijakie. Wymęczona wygrana z Nathanem Raffertym na otwarcie, porażka z Martinem Schindlerem i kolejna mało przekonujące zwycięstwo nad młodym Bradleyem Brooksem nie składały się na obraz zawodnika, który miałby walczyć o końcowy triumf. Price jak na wielkiego mistrza przystało najlepsze zostawił jednak na koniec…
Iceman z najlepszej strony pokazał się w starciach z najbardziej wymagającymi rywalami. W ćwierćfinale po raz kolejny w tym sezonie przyszło mu się zmierzyć ze swoim rodakiem Jonnym Claytonem. Większość w roli faworyta stawiała Ferreta – tym bardziej, że ostatnimi czasy to Clayton częściej wychodził zwycięsko z ich bezpośrednich konfrontacji. Tym razem było jednak inaczej – Price od początku narzucił rywalowi wysokie tempo. Jonny robił co mógł i starał się gonić rywala, ale przez całe spotkanie oglądał plecy Mistrza Świata. Claytonowi tym razem nie sprzyjały podwójne, które w ostatnich tygodniach były jego ogromną bronią. Jonny walczył dzielnie i niwelował straty do rywala, ale ani razu w tym meczu nie był z przodu. Price wygrał całe spotkanie 16-12 i zameldował się w półfinale.

Price Grand Slama zaczął przeciętnie, ale gdy już wszedł na swój optymalny poziom nikt nie był w stanie go powstrzymać.
O finał Price zawalczył z Jamesem Wadem, który dość niespodziewanie spisywał się w Wolverhampton całkiem nieźle. W starciu z Walijczykiem był jednak pozbawiony wszelkich argumentów. Przy tarczy istniał tylko jeden zawodnik i dobitnie widać to w statystykach tego meczu. W każdym elemencie gry Gerwyn górował nad rywalem i znalazło to swoje odzwierciedlenie w wyniku końcowym – 16-9 dla Price’a. Walijczyk pokazał świetną formę i wobec słabszej postawy Wade’a w ekspresowym tempie zapewnił sobie awans do finału turnieju.
Wielki come back!
Drugi z finalistów Grand Slama – Peter Wright również nie imponował wyśmienitą grą w początkowych fazach turnieju. W fazie grupowej udało mu się co prawda wyjść z pierwszego miejsca, ale przydarzyła mu się przegrana z Gabrielem Clemensem. W pierwszym meczu po fazie grupowej Wright po raz pierwszy na poważnie zawisnął na krawędzi odpadnięcia z turnieju, W konfrontacji z Jose de Sousą Snakebite nie wyglądał przy tarczy na pretendenta do tytułu. Po szalonej końcówce Szkotowi udało się jednak wygrać w decydującym legu i zapewnić sobie awans do ćwierćfinału, gdzie czekała już na niego Fallon Sherrock.
W ćwierćfinale Wright w końcu pokazał, że stać go na zagranie dobrego meczu. Rewelacja turnieju Fallon Sherrock, która ponownie w swojej karierze swoimi dobrymi wynikami rozpoczęła dyskusję na temat szans kobiet w starciach z mężczyznami, grała kolejne dobre spotkanie. Angielka imponowała utrzymywaniem swojej skuteczności na długim dystansie. Wirght miał jednak w tym starciu wszystko pod kontrolą – od początku meczu wypracował sobie przewagę i aż do ostatnich lotek meczu ją utrzymał. Szkot wygrał całe spotkanie 16-13 i po raz pierwszy na tym turnieju mógł pochwalić się średnią meczową przekraczającą 100 – to bez wątpienia był dla kibiców Wrighta dobry prognostyk przed półfinałem.

Peter Wright pomimo sporych problemów przeszedł suchą stopą drogę do samego finału!