- DartsPL
King o włos od bycia "kingiem" PC Finals – lepszy tylko MvG
Ostatni turniej przed Mistrzostwami Świata PDC dobiegł końca. W Players Championship Finals najlepszy okazał się Michael van Gerwen, który w finale pokonał 11:10 Mervyna Kinga.
MvG gotowy na Mistrzostwa Świata
Kubeł zimnej wody wylał się na głowę van Gerwena w tym sezonie. Holender w 2020 zanotował spadek formy, który trwał przez większość turniejów. Świadczy o tym fakt, że w tym roku wygrał tylko w jednym turnieju telewizyjnym – UK Open. W ostatnich tygodniach można było dostrzec u niego poprawę. W obu październikowych turniejach European Tour docierał do finałów (przegrywał z de Sousą i Cullenem). Podczas Grand Slama prezentował się znakomicie, ale odpadł w ćwierćfinale z genialnym Whitlockiem, który swój występ nazwał najlepszym w karierze. Gerwen w Players Championship Finals kontynuował dobrą grę i tym razem nie było na niego mocnych. Gdy wznosił w górę puchar była nawet chwila wzruszenia. Wygrywanie tego trofeum to dla niego nic nowego, bo w 2020 dokonał tego po raz szósty w karierze. Ta reakcja świadczy po prostu ile ciężkich chwil przeżyła światowa jedynka w ciągu ostatnich miesięcy, gdy zaliczał wpadki ze słabszymi rywalami, a zewsząd krytykowano go. MvG nie mógł wymarzyć sobie lepszego momentu na powrót do formy. Za nieco ponad dwa tygodnie ruszają Mistrzostwa Świata PDC. Jego bezpośredni rywale w walce o tytuł mają swoje kłopoty, o czym przekonaliśmy się podczas Players Championship Finals.
Potknięcia pozostałych
Nie tylko van Gerwen dobrze prezentował się w Coventry. Plany minimum zrealizowali również Gerwyn Price oraz Peter Wright. Obaj darterzy zameldowali się w półfinałach, lecz ich gra w ten weekend nie powalała.
Peter Wright grał dosłownie w kratkę. Długie i wyrównane mecze przeplatał z bardzo dobrą grą. Rywalizację zaczął od wyniku 6:5 z Ryanem Meikle. W tym spotkaniu do gry Szkota ciężko się przyczepić – to młody Anglik niespodziewanie wysoko zawiesił poprzeczkę. Następne Snakebite pewnie pokonał Whitlocka, ale później znów potrzebował decydującego lega, by zwyciężyć. Sporo krwi napsuł mu Callan Rydz. W 1/4 Peter zagrał bardzo widowiskowo i wygrał 10:6 z Michaelem Smithem. BullyBoy grał jak z nut. Prowadził już 6:4. Był jedną lotkę od 9-dartera. Jednak w pewnym momencie stracił pewność siebie. Po raz kolejny Smithowi przeszkodził aspekt mentalny. W efekcie oddał Wrightowi 6 legów z rzędu. W półfinale Wright zagrał swój najsłabszy mecz i King rozbił go 4-11.
Przebieg meczów Gerwyna Price’a był spokojniejszy. Iceman rzucał na średniej nieco niższej niż 100pkt, ale zawsze zbliżonej do tego poziomu. Dość pewnie uporał się z Hendersonem, Hughesem i Humphriesem. Stoczył 19 legowy dreszczowiec z Cullenem, ale skończył go z tarczą. W półfinale przegrał z Michaelem van Gerwenem. Do trzeciej przerwy technicznej Walijczyk grał solidnie i walczył z Holendrem jak równy z równym. MvG był rozpędzony po przekonującym zwycięstwie 10:5 nad Dirkiem van Duijvenbode, gdzie wykręcił avg – 110+! Po 15 legach Price prowadził 8:7. Gdy darterzy wrócili na scenę do obejrzeliśmy one man show. Mighty Mike zgarnął cztery partie z rzędu i zameldował się w finale.
King w pogoni za marzeniami
Turniej Players Championship Finals miał swojego bohatera i był nim Mervyn King. The King w Coventry prezentował się fantastycznie. Zmagania zaczął od średniej 105.2 i zwycięstwa 6:3 nad Chisnallem. Następnie przekonująco rozprawił się z Noppertem (6:1) i Sedlackiem (10:5). Popis możliwości Anglika dostaliśmy w 1/4. W tym starciu przegrywał z Demonem Hetą już 2:7 i niewiele wskazywało, że będzie w stanie odwrócić losy meczu. Mervyn słynie z bogatej mimiki twarzy, lecz raczej stroni od głośnych celebracji. Jego zachowanie w tym spotkaniu ewoluowało wraz z grą. Od wyraźnego niezadowolenia do okrzyku (!) po bardzo ważnym checkoucie ze 104, którym przełamał rywala i wyszedł na prowadzenie 9:8. Chwilę potem dokonał dzieła zniszczenia. W last4 King wcale nie zagrał fenomenalnie, mimo to pokonał Wrighta aż 11:4 Po prostu Snakebite zaprezentował się nadzwyczaj słabo – avg 84pkt. Anglik w finale gonił swoje marzenia. Nigdy nie wygrał turnieju telewizyjnego PDC, choć wielokrotnie było o włos od sukcesu. Dochodził do finałów w World Grand Prix w 2012, w Premier League 2009, Masters w 2014 oraz właśnie Players Championship Finals w 2010. Odpadał w półfinałach Mistrzostw Świata PDC, World Matchplay, UK Open oraz European Championship. Dwukrotnie znalazł pogromcę w turniejach Mistrzostw Świata BDO (2002 i 2004). Udało mu się jedynie wygrać trzy turnieje rangi majors federacji BDO.
Przed spotkaniem finałowym w 2020 wielu skazywało go na porażkę. Mecz wcale nie układał się po jego myśli, ponieważ van Gerwen grał koncertowo i dodatkowo wyprowadzał Anglika wysokimi checkami – 135, 120 czy 160. Za każdym razem towarzyszył temu głośny okrzyk, co oczywiście nie podobało się Kingowi. Hej Mike, nie z Mervynem takie numery. Do kapitalnej sytuacji doszło w 17 legu. King przełamał wysokim checkoutem ze 126. Dał się ponieść emocjom i krzyknął… po czym po sekundzie skrzywił się na samą myśl o swoich zachowaniu. Gerwen grał efektownie i szalał przy tarczy. King w ciszy wykonywał tytaniczną pracę i nie dawał Holendrowi odskoczyć. Na szacunek zasługuje skuteczność Anglika – 62,5% (10/16). Ostatecznie byliśmy świadkami decydującego lega, w którym The King pogubił się i nie nawiązał walki. Niemniej jednak za cały turniej, a zwłaszcza za mecz finałowi należą się Anglikowi wielkie brawa. Oby w końcu udało mu się wygrać upragniony turniej telewizyjny.
