top of page
  • DartsPL

Michael van Gerwen najlepiej gra w Premier League!

Michael van Gerwen nawet na chwilę nie zwalnia tempa i właśnie zanotował kolejny kapitalny występ w Premier League, Holender triumfował w turnieju po raz trzeci w tym sezonie i wyrasta na czołową siłę tegorocznych rozgrywek. W finale, w pokonanym polu zostawiony został James Wade.



Exeter, Brighton i Leeds – to zaktualizowana lista miast, w których Michael van Gerwen wygrywał w tym roku turnieje Premier League. Holender w czwartkowy wieczór znów był wielki i zmusił komentatorów Sky Sports do nazwania go Vintage Mikiem. Mighty Mike zainkasował kolejne 5 punktów i wydaje się, że nie ma już żadnej siły, która powstrzymałaby go przed awansem do fazy play-off. Po dwóch chudych latach, Michael ma chrapkę na wygranie Premier League po raz szósty w karierze.


Wade znokautowany

Wszystko co dobre dla Michaela van Gerwena zaczęło się od… półfinału. Holender miał w Leeds odrobinę luzu – jego ćwierćfinałowy rywal Gary Anderson nie mógł zagrać w czwartek z powodu pozytywnego testu na obecność koronawirusa. W nowym systemie oznaczało to walkowera na korzyść MvG i pewność zdobycia minimum dwóch punktów. MvG nie chciał się jednak do nich ograniczać. Holender nie powtórzył występu Joe Cullena, który po otrzymaniu wolnego losu w ćwierćfinale turnieju w Brighton, szybko pożegnał się z grą w półfinale. W półfinale van Gerwen dość komfortowo ograł 6-3 Petera Wrighta. Po wyrównanym początku, końcówka należał już tylko do Michaela, który od stanu 3-3 wygrał 3 legi z rzędu. Nie był to jeszcze nad wyraz imponujący występ triumfatora czwartkowego turnieju, choć trzeba mu oddać, że sam Wright nie postawił mu wybitnie trudnych warunków. W tegorocznej edycji Premier League Szkot ma spory problem z rywalizacją ze swoim odwiecznym rywalem. Obaj panowie mierzyli się trzykrotnie – Wright przegrał wszystkie te spotkania, wygrał zaledwie 4 legi i ani razu nie przekroczył średniej 90. W czwartkowym starciu w Leeds Snakebite nie rzucił żadnego maksa (wobec 5 rywala) i miał spore problemy na podwójnych. MvG wykorzystał problemy przeciwnika i zameldował się w finale.

Peter Wright nie ma w rtym roku szczęścia do pojedynków z Michaelem van Gerwenem w Premier League. Ten w Leeds i tak był najbardziej wyrównanym - w poprzednich dwóch Szkot ugrał zaledwie jednego lega!



Niespodziewanym finałowym rywalem Holendra został James Wade, który rozegrał świetne półfinałowe spotkanie z Jonnym Claytonem. Wydawało się, że Machine jest w stanie powalczyć z van Gerwenem o swoje pierwsze turniejowe zwycięstwo w tej edycji Premier League. Rzeczywistość okazała się jednak dla Anglika brutalna. Wade, po prostu, zderzył się w finale ze ścianą. Michael van Gerwen grał jak za starych lat, kiedy był dla wielu rywali nieosiągalny. Od pierwszych legów spotkania narzucił rywalowi wymagające tempo. Triumf Mighty Mike’a nie był zagrożony przez nawet chwilę. Gra Holendra była kompletna – od kapitalnego punktowania, aż po świetne rzucane podwójne, na których w całym meczu popełnił zaledwie dwa błędy. Wade mógł tylko wzruszyć ramionami i pogratulować rywalowi kapitalnej gry.


Michael van Gerwen po raz trzeci w tym sezonie sięgnął po 5 punktów i jako pierwszy zawodnik przekroczył barierę 20 oczek. Holender, dzięki triumfowi objął samodzielne prowadzenie w tabeli ligowej i wydaje się, że nikt ani nic nie jest w stanie powstrzymać go przed zajęciem miejsca w czołowej 4.


Problemy Price’a, radość Wade’a


Największym wygranym czwartkowych zawodów był jednak wspomniany już James Wade. Anglik w Leeds upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu – nie tylko sam zdobył aż 3 punkty, to jeszcze ograł w pierwszej rundzie najpoważniejszego rywala w wlace o zajęcie 4 miejsca – Gerwyna Price’a. Bezpośrednie starcie obu panów miało dość dziwny przebieg – optycznie lepsze wrażenie sprawiał Walijczyk, który był niezwykle zmotywowany do odniesienia ważnego zwycięstwa. Wade potrafił jednak w odpowiednich momentach trafiać ważne rzuty. Price pomimo wyraźnej przewagi w średniej (przez większość meczu Iceman grał o około 10 punktów lepiej) nie był w stanie udokumentować jej w wyniku, który cały czas oscylował wokół remisu. Wade korzystał z błędów rywala, trafiał kluczowe podwójne i dobrnął aż do decidera, w którym z Price’a zeszło całe powietrze. Iceman w najgorszym możliwym momencie zagrał najsłabszego lega w spotkaniu. Wystarczy powiedzieć, że gdy Wade ustawiał sobie topa, na liczniku Gerwyna widniało 338 punktów! Przegrana stanowi dla Walijczyka spory problem. Już przed startem rozgrywek w Leeds, Price znajdował się na dopiero 6 miejscu klasyfikacji generalnej. Po czwartkowym wieczorze strata punktowa do miejsc dających awans do play-offów tylko się zwiększyła. Przed startem sezonu Gerwyn wydawał się być pewniakiem do zajęcia miejsca w czołowej czwórce. Teraz? Nie wydaje się to już takie pewne.

Gerwyn Price wciąż znajduje się w niemałych tarapatach. Walijczyk znowu zakończył wieczór z zerowym dorobkiem punktowym. Coraz realniejsza staje się wizja play-offów bez Icemana.



Wróćmy jednak do James’a Wade’a, który po takim sobie meczu ćwierćfinałowym, zmierzyłł w półfinale Jonny’ego Claytona. Spotkanie rozkręcało się powoli – początkowo wydawało się, że Wade zagra jeszcze słabiej niż z Pricem. Warto było jednak chwilę zaczekać, bo z każdym legiem poziom wędrował w górę. Pierwszy na odpowiedni poziom wskoczył Clayton – Walijczyk prowadził 3-2 i wydawało się, że przełamie rywala w kolejnej partii. Na przeszkodzie stanął mu jednak błąd w liczeniu – Ferret mając do końca 66 rzucił potrójną 20 i pozostawił się na niewygodnej podwójnej 3. To zemściło się na Jonnym i pozwoliło Wade’owi na złapanie drugiego oddechu. Anglik doprowadził do remisu i wziął się za swoją grę. W drugiej połowie meczu widzieliśmy całkowicie innego Wade’a. Machine zaczął grać na kapitalnym poziomie i Clayton miał ogromne problemy z utrzymywaniem tempa narzuconego przez rywala. Rewelacyjny był 7 leg, w którym James miał podejście do dziewiątej lotki! Darterskiej perfekcji osiągnąć się nie udało, ale udało się za to przełamać rywala i wyskoczyć na prowadzenie. W końcówce meczu Anglik pewnie utrzymywał swój licznik i nie dawał rywalowi większych złudzeń na odrobienie strat.


Wiemy już jak potoczyły się losy Anglika w finale. Nie ma to jednak znaczenia w kontekście tego, ile wygrał Wade w czwartkowy wieczór. Wszyscy rywale w walce o miejsce 4 nie zdobyli w Leeds punktów – Michael Smith, Gerwyn Price i Joe Cullen odpadli w pierwszej rundzie, a Gary’ego Andersona w ogóle zabrakło w stawce rywalizujących. Przez przynajmniej tydzień Wade będzie mógł się cieszyć wirtualnym miejsce w play-offach. Anglikowi nie udało się jak na razie wygrać żadnego turnieju, ale w swoim stylu imponuje solidnością. Jeśli będzie częściej dokładał do tego tak fantastyczne momenty, jak w meczu z Claytonem, to niespodziewany awans do półfinału Machine może stać się faktem.

James Wade malutkimi kroczkami przybliża się do osiągnięcia sukcesu i zakwalifikowania się do play-offów. Anglik jest, przede wszystkim, solidny i bardzo często udaje mu się zdobyć przynajmniej 2 punkty.



Manchester zaprasza


Kolejne spotkanie z Premier League, jak zwykle, już za tydzień w czwartek. Najlepszych darterów świata ugości tym razem Manchester. W planie kilka niezwykle ciekawych spotkań już na etapie ćwierćfinałów – lider tabeli Michael van Gerwen podejmie wicelidera Jonny’ego Claytona, a do tego niezwykle ważne z perspektywy walki o TOP4 starcia Cullena ze Smithem i Wade’a z Andersonem. Będzie się działo! Aktualna tabela Premier League

Miejsce

Zawodnik

Punkty

Bilans legów

1

Michael van Gerwen

22

+37

2

Jonny Clayton

19

+9

3

Peter Wright

18

+3

4

James Wade

13

-7

5

Joe Cullen

12

-9

6

Gerwyn Price

9

-4

7

Michael Smith

8

-10

8

Gary Anderson

7

-7


Autor - Arkadiusz Salomon Witrynę wspiera sklep DartTown.pl - specjalistyczny sklep darterski działający i wspierający darta od 2010 roku.

Post: Blog2_Post
bottom of page