- DartsPL
Premier League 2021: Michael van Gerwen nowym liderem
Premier League powróciła w wielkim stylu! Za nami 3 kolejki drugiej fazy rozgrywek i 12 spotkań po brzegi wypakowanych efektownymi zagraniami i dartem na najwyższym poziomie. Powody do zadowolenia może mieć Michael van Gerwen, który Milton Keynes opuszcza jako samodzielny lider tabeli.
Po dwóch tygodniach przerwy najlepsi darterzy świata powrócili do Milton Keynes. Czołowa ósemka pierwszej fazy rozgrywek do Marshall Areny wkroczyła z jednym celem – walką o miejsce w czołowej czwórce i awans do półfinałów. W gronie zawodników zabrakło Roba Crossa i Glena Durranta, którzy po nieudanych rozgrywkach musieli przedwcześnie zakończyć swoje plany o podbiciu tegorocznej edycji Premier League. Różnice punktowe pomiędzy czołowymi darterami były na tyle niewielkie, że każdy z nich miał szanse na załapanie się do play-offów. Kto przez ostatnie 3 dni najwięcej zyskał, a kto stracił?
Vintage Mike?
Największym wygranym ostatnich dwóch dni jest Michael van Gerwen. Holender wygrał wszystkie 3 spotkania i z 17 punktami na koncie zasiadł na pozycji samodzielnego lidera. Oprócz dobrych wyników Gerwen zachwycił również świetną grą. Wszystko zaczęło się od rozbicia Dimitriego van den Bergha 8-3. Belg pomimo dobrej gry (mecz zakończył ze średnią 106,78!) nie miał wobec wybitnej gry rywala nic do powiedzenia. Mighty Mike przy tarczy rządził i dzielił – mecz rozpoczął od prowadzenia 6-0 i do końca spotkania prowadzenia nie oddał. Holender mecz skończył z kosmiczną średnią 109,96 i dwoma zejściami z powyżej 100 punktów. Tym występem van Gerwen wysłał rywalom ostrzeżenie, ale na tym nie zakończył swoich popisów.
W piątek w starciu z Jamesem Wadem po raz drugi przypomniał o swojej mistrzowskiej formie. Jego rywal ponownie nie miał nic do powiedzenia, pomimo tego, że Machine mecz zakończył ze średnią przekraczającą 110 (!), stając się pierwszym zawodnikiem w tegorocznej edycji Premier League , który złamał tę granicę. Na nic się to jednak nie zdało – Gerwen znów bombardował rywala wysokimi punktacjami, a do tego był nieomylny przy checkoutach. W całym spotkaniu zanotował aż 3 zejścia z powyżej 100 punktów, a na podwójnych mylił się zaledwie 4-krotnie.
Eksperci Sky Sports w studio zgodnie nazwali van Gerwena Vintage (starodawnym) Mikiem. Czy możemy już jasno stwierdzić, że Holender wrócił na stałe do swojej najlepszej formy? Chyba wciąż za wcześnie na takie stwierdzenia – tym bardziej, że w czwartkowym spotkaniu przeciwko Jonny’emu Claytonowi Michael nie błyszczał i pomimo wygranej jego występ był dość przeciętny. Pewne jest jednak jedno – Mighty Mike znów potrafi grać na poziomie nieosiągalnym dla innych zawodników i z pewnością wyrasta na jednego z faworytów do wygrania całych rozgrywek.

Michael van Gerwen w końcu w starym dobrym stylu zachwycał kibiców darta
Pozostali zawodnicy z czołówki w ostatnich dniach potracili punkty i spadli w tabeli za van Gerwena. Dimitri van den Bergh odniósł tylko jedno zwycięstwo – w czwartek udało mu się ogać Nathana Aspinalla. O wyniku meczu zadecydowało jedno przełamanie na korzyść Dream Makera, który był w stanie bronić przewagi przez całe spotkanie. W pozostałych dwóch spotkaniach Dimi mógł mówić o małym pechu – dwukrotnie zagrał na średniej powyżej 100, ale i tak nie wystarczało to do zdobycia choćby jednego punktu. Najpierw jego katem był wspomniany już wcześniej van Gerwen, a w piątek Gary Anderson.
Nathan Aspinall oprócz porażki z van den Berghiem rozczarował w piątkowym spotkaniu przeciwko Jonny’emu Claytonowi. Anglik zawiódł na całej linii w elemencie, który do tej pory był jedną z jego największych zalet – skuteczności na podwójnych. Lotki jakby nie słuchały się Aspa i wpadały wszędzie dookoła tylko nie w małe pola punktowane podwójnie. Całe spotkanie można był ochrzcić mianem meczem błędów, ale górą wyszedł z tej konfrontacji Walijczyk, który wygrał z Aspinallem 8-6.
Gary wraca do dobrej formy
Za plecami czołowej trójki rozgorzała za to zażarta walka o ostatnie miejsce premiowane awansem do półfinałów. Na ten moment na 4 lokacie zasiadł Jose de Sousa z 14 zdobytymi punktami, ale tyle samo oczek ma na swoim koncie 5 w tabeli Jonny Clayton!.
Portugalczyk w ciągu trzech ostatnich dni zarobił 5 punktów. Najpierw udało mu się dość pewnie ograć Gary’ego Andersona, a w 12 kolejce rozbił będącego w fatalnej dyspozycji Petera Wrighta! W dwóch spotkaniach ze Szkotami The Special One zgubił zaledwie 4 legi. Mało brakowało, żeby Jose zgarnął komplet punktów, ale w czwartkowy wieczór zaprzepaścił przewagę 6-2 nad Jamesem Wadem i cały mecz zaledwie zremisował. De Sousa za stratę jednego punktu może mieć do siebie ogromne pretensje. Całe spotkanie układało się po myśli Portugalczyka, ale w pewnym momencie jego świetna gra jakby się zacięła. Przestał regularnie trafiać w wartości potrójne i co najważniejsze przestał celnie rzucać w pola podwójne. Machine z błędów rywala skrzętnie skorzystał i uratował w tym spotkaniu remis.
Clayton zabłysnął tylko w środę. W starciu z Jamesem Wadem pokazał się z kapitalnej strony i nie miał większych kłopotów z ograniem Anglika. Średnia 105,33 i aż 6 maksów w pełni wystarczyły do tego żeby zgarnąć w tym spotkaniu w pełni zasłużone 2 punkty. Kluczowa dla spotkania była końcówka – od stanu 5-5 Ferret był w stanie wygrać 3 legi z rzędu i zapewnić sobie komplet punktów. W pozostałych dwóch spotkaniach Walijczyk nie zachwycał. W starciu z Aspinallem udało się rzutem na taśmę wyrwać zwycięstwo, ale w konfrontacji z przeciętnie grającym MVG punktów zdobyć się nie udało. Efektowny checkout Holendra ze 124 ustalił wynik spotkania na 8-5 dla Michaela.
Do swojej wielkiej formy nawiązał inny były Mistrz Świata – Gary Anderson. Na poczynania Flying Scotsmana w Premier League można było narzekać. Przez 10 spotkań Szkotowi ani razu nie udało się przekroczyć bariery średniej 100! To jednak zmieniło się w 11 kolejce, w której Gary w niezwykle ważnym pojedynku podejmował swojego rodaka Petera Wrighta. Anderson w końcu odpalił i pokazał odrobinę swojej najlepszej formy – średnia 104,63 była jego najlepszym występem w meczu telewizyjnym od 41 spotkań! Gary był też nieomal bezbłędny na podwójnych i to złożyło się na jego efektowną wygraną 8-3. Z jeszcze lepszej strony Szkot pokazał się w piątek w rywalizacji z Dimitrim van den Berghiem! Anderson udanie zrewanżował się rywalowi za ubiegłoroczny finał World Matchplay i ograł przeciwnika 8-4. Poczciwy Szkot przebił swój czwartkowy występ i wykręcił średnią 107,85, a do tego celująco spisywał się w kończeniu legów. W całym meczu spudłował zaledwie dwie podwójne i dołożył do tego parę efektownych checkoutów – ze 123 i 146. Dobre występy i 4 punkty przywróciły nadzieje Andersona na awans do półfinału Premier League. Z 12 oczkami na koncie Gary do 4 miejsca traci już tylko 2 punkty.

Gary Anderson przywrócił swoje szanse na awans półfinałów
Problemy Wrighta
Najsłabiej w minionym tygodniu w Milton Keynes zaprezentował się Peter Wright. Snakebite nie zarobił w trzech meczach nawet jednego punktu i osunął się na ostatnie miejsce, a jego szanse na załapanie się do play-offów drastycznie spadły. Kibiców Wrighta martwić może przede wszystkim mizerna gra Szkota – w trzech spotkaniach tylko raz udało mu się zagrać na średniej powyżej 90! Najgorzej wyglądał jego piątkowy mecz z Jose de Sousą. Lotki Petera lądowały często w zatrważająco dalekiej odległości od potrójnej 20 i nie brakowało podejść zakończonych zdobyciem malutkiej ilości punktów. Wright niejednokrotnie z grymasem bólu chwytał się za swój bark – nie wiemy dokładnie co dolega Szkotowi i w jakim stopniu kontuzja mogła wpłynąć na słabą grę byłego Mistrza Świata. Jeżeli Wright marzy jeszcze o uratowaniu tegorocznej Premier League to w kolejnych meczach będzie musiał wspiąć się na swoje absolutne wyżyny.
Zaledwie jeden punkt zarobił w trzech ostatnich kolejkach James Wade – sytuacja Anglika nie wygląda jednak aż tak źle jak w przypadku Wrighta. Machine ma na swoim koncie 11 punktów i do miejsca premiowanego awansem do półfinałów traci tylko trzy oczka. Sam James nie spisywał się też przy tarczy źle – w końcu w rywalizacji z van Gerwenem osiągnął najwyższą w tym sezonie średnią 110,28! Jeśli Wade będzie w stanie podtrzymać dobrą formę to z pewnością nie można skreślać jego szans na awans do czołowej 4 fazy zasadniczej.
Ostatnia przerwa!
Przed darterami rywalizującymi w Premier League ostatnia już przerwa. Już 24 maja wrócą do Milton Keynes, aby ostatecznie rozstrzygnąć kwestię zwycięstwa w całych rozgrywkach. Dzień finałowy zaplanowany jest na 28 maja i to właśnie wtedy poznamy triumfatora całych rozgrywek! Wszystkie spotkania tegorocznej edycji Premier League możecie śledzić w Sportklubie oraz subskrybując PDC TV!
