Krzysiek Ratajski pokonał Simona Whitlocka 4:0 w trzeciej rundzie Mistrzostw Świata PDC i tym samym osiągnął najlepszy wynik w historii polskiego darta.
Zeszłoroczna porażka z Aspinallem w trzeciej rundzie nie jest już największym osiągnięciem Polaków w Ally Pally. W tej edycji Ratajski jest pewny występu w czwartej rundzie, gdzie jego rywalem będzie Gabriel Clemens. Warto podkreślić, że Ratajski osiągnął dwa zwycięstwa nie tracąc ani jednego seta. Takim osiągnięciem w dwóch meczach może pochwalić się jeszcze tylko Dimitri van den Bergh. Swoje spotkania do zera wygrali także Wade i Durrant, lecz oni jak dotąd w Alexandra Palace wystąpili raz.
Szurający po ziemi Whitlock
„Zwycięzców nikt nie sądzi” i „Wynik poszedł w świat” to stare, sportowe porzekadła, które warto użyć po meczu Ratajskiego z Whitlockiem. Za sam rezultat rodakowi należą się gromkie brawa. Dojście do minimum czwartej rundy, brak straty seta z Australijczykiem to bezdyskusyjny sukces, z którego już możemy być dumni. Wynik 4:0 świadczy o jednostronnym spotkaniu, jednak ciężko powiedzieć, że Krzysiek od początku do końca kontrolował przebieg meczu. Whitlock zagrał bardzo nieskutecznie (6/29 na podwójnych – 20,69%) i to ten aspekt meczu uniemożliwiał mu osiągnięcie dobrego wyniku. The Wizard szurał po ziemi. Gdy na początku legów próbował się podnosić i prezentował się nie najgorzej, to praktycznie każde podejście do doubli sprowadzało go z powrotem na dno. Zatem spora w tym wszystkim zasługa dramatycznej skuteczności Australijczyka, lecz Ratajskiemu też należą się słowa pochwały. Przede wszystkim za aspekt mentalny, bo Polish Eagle od początku do końca był skoncentrowany i zmotywowany. Nie dał Whitlockowi aż tylu szans, które pozwoliłyby mu wrócić do gry, bo ten marazm na pewno nie trwałby wiecznie, lecz ten mecz naprawdę mógł potoczyć się inaczej.
W pierwszym secie Whitlock konsekwentnie trzymał się D18 i konsekwentnie pudłował. Nawet singlową jedynkę. Ratajski na scoringu wyglądał średnio, ale lepsza skuteczność pozwoliła wygrać 3:1. Druga partia rozpoczęła się od mocnego uderzenia Polish Eagle’a i checkoutu 121. To był zdecydowanie najlepszy set Polaka (także zakończony 3:1), ponieważ dobre wyniki zawdzięczał swojej grze, a nie błędom rywala. Trzeci i czwarty set miały bardzo podobny przebieg. W obu oglądaliśmy decydującego lega i w obu Australijczyk przy stanie 2:2 miał lotki na skończenie (spudłowany top). Niestety też w obu szansa Simona wynikała z pomyłek Krzyśka, który wcześniej mógł rozstrzygnąć dane partie. Na pewno w grze Polaka było sporo do poprawy, lecz każdy następny mecz będzie osobną historią i myślę, że na ten moment nie warto wyciągać daleko idących wniosków.
W czwartej rundzie z Clemensem
Ilu z nas zastanawiało się przez pół niedzieli jak Krzysiek zagra z Wrightem w czwartej rundzie? Jak się okazało to nikt nie jest legendarnymi Chicago Bulls, którzy mogli przypisywać sobie zwycięstwa przed meczem. A już na pewno nie jest nimi Peter Wright. Szkot odpadł z Mistrzostw Świata PDC już w trzeciej rundzie z Gabrielem Clemensem. Niemiec osiągnął swój największy sukces w karierze, ponieważ pomimo niezłego sezonu wyeliminowanie obecnego mistrza trzeba rozpatrywać w tych kategoriach. Spotkanie lepiej zaczął Snakebite, lecz szybko stało się bardzo wyrównane. Na szczególną uwagę zasługuje piąty set, w którym Gaga zanotował dwa wysokie checkouty – 144 i 126 i wyszedł na prowadzenie 3:2. Mimo to Peter miał mecz w garści. W siódmej partii przy stanie 1:1 mógł przełamać Niemca, lecz spudłował D16 i D8. German Giant za chwilę trafił D2 i cudem został w grze. Ostatni leg nie miał większej historii. Wright w swojej ostatniej wizycie przy tarczy próbował skończyć ze 131, ale ustrzelił jedynie 24 pkt. To dobrze podsumowało grę Szkota, który prezentował się bardzo dobrze, ale w kluczowych momentach po prostu czegoś brakowało.
Tym samym w czwartej rundzie Ratajski podejmie Clemensa. Jest to dobra i zła wiadomość. Dobra dlatego, że zagra z teoretycznie słabszym rywalem, a zła, bo to Krzysiek będzie faworytem tego starcia. Granie z presją na Mistrzostwach Świata PDC to nic łatwego.
Niech ten ćwierćfinał się ziści
Michael van Gerwen i Dimitri van den Bergh to obecnie najlepiej grający zawodnicy w Alexandra Palace. W niedzielę obaj panowie wygrali swoje mecze 4:0. Jeśli uda im się zwyciężyć w swoich następnych meczach, to w ćwierćfinale wpadną na siebie nawzajem. Spotkanie tej dwójki przy tarczy na Mistrzostwach Świata może okazać jednym z lepszych meczów tego sezonu. Osobiście mam wielką nadzieję, że już za kilka dni będziemy świadkami tego wydarzenia.
Komplet wyników z 27 grudnia
Krzysiek Ratajski (93,37) 4:0 Simon Whitlock (93,69)
Ryan Searle (91,79) 4:2 Kim Huybrechts (90,03)
Dimitri van den Bergh (96,63) 4:0 Jermaine Wattimena (89,24)
Joe Cullen (92,34) 4:3 Jonny Clayton (91,41)
Gabriel Clemens (98,65) 4:3 Peter Wright (101,5)
Michael van Gerwen (106,85) 4:0 Ricky Evans (100,68)