top of page
  • DartsPL

Super Series – pechowy Clayton

Za nami 2 z 4 zaplanowanych na ten weekend turniejów Players Champiosnhip w ramach pierwszego weekendu Super Series. W angielskim Boltonie triumfowali Anglicy – Joe Cullen i Callan Rydz. W finale dwukrotnie ulegał im ten sam rywal – Jonny Clayton.

W czwartek rozpoczęły się pierwsze w tym sezonie rozgrywki Super Series. Dla przypomnienia będą one odgrywać podobna rolę co Autumn, Winter i Summer Series w poprzednim sezonie. Na darterów za każdym razem czekać będą 4 turnieje Players Championship rozgrywane przez cały weekend od czwartku do niedzieli. Prawo udziału w rozgrywkach mają wszyscy posiadacze karty zawodniczej, a więc dla darterów notowanych w rankingu niżej jest to idealna okazja do zebrania niezbędnych punktów. Nie inaczej jest w ten weekend i do angielskiego Boltonu zjechała większość ze 128 zawodników uprawnionych do gry w turniejach PDC. W czwartek i piątek swoją wysoką formę potwierdzili Joe Cullen i Jonny Clayton. Anglik wygrał rozgrywki pierwszego dnia, a Walijczyk dwukrotnie meldował się w finałach, w których za każdym razem przegrywał po decydującym legu. Ze świetnej strony pokazali się też Jon Worsley i Callan Rydz. Obaj sprawili spore niespodzianki, a młody Anglik w piątek był w stanie zakończyć rywalizację na pierwszym miejscu. Sprawdźmy co jeszcze wydarzyło się podczas pierwszych dwóch dni Super Series. Polacy w kratkę Zacznijmy od tego co najważniejsze dla polskich kibiców. Krzysztof Ratajski i Krzysztof Kciuk jak na razie nie odnieśli wyśmienitych wyników, ale zadowoleni możemy być z postawy Kciuka, który w Boltonie zdążył już pokazać parę świetnych momentów. Pierwszego dnia Thumb nie wygrał nawet jednego meczu, ale… nie może mieć do siebie pretensji. Średnia 103,8, 12 lotka – mało? Jak się okazało było to za mało aby ograć Danny’ego Nopperta. Żeby jeszcze dobitniej podkreślić jakiego pecha miał Kciuk pierwszego dnia rywalizacji, jego średnia była najwyższą pośród przegranych na przestrzeni całego dnia! Nikt nie zagrał na tak wysokim poziomie, a jednocześnie odszedł od tarczy jako przegrany. Na szczęście jego wyniki wyglądały dużo lepiej podczas drugiego dnia rywalizacji. Najpierw Krzysiek ograł w nerwowym spotkaniu Marka McGeeneya. Polski darter przegrywał już 2-5, ale był w stanie wygrać 4 kolejne legi i odnieść zwycięstwo w całym spotkaniu. W kolejnym meczu Kciuk pokusił się o kolejną wygraną i to z nie byle kim! Jego ofiarą padł Simon Whitlock, a Krzysztof po raz kolejny wykazał się chłodną głową wygrywając dwa ostatnie legi spotkania. W nagrodę w trzeciej rundzie miał okazję skonfrontować się z Nathanem Aspinallem! Kciuk nie powtórzył sukcesu z poprzedniego sezonu, gdy udało mu się ograć wyśmienitego rywala i tym razem musiał uznać wyższość utytułowanego Anglika, ale ze swojego występu na pewno mógł być zadowolony. Drugi z naszych reprezentantów lepszy występ zaliczył pierwszego dnia Super Series. Ratajskiemu w czwartek udało się zajść do 4 rundy, w której ostatecznie musiał uznać wyższość Jamesa Wade’a. Wcześniej Rataj ograł chociażby Dirka van Duijvenbode i Simona Whitlocka (Australijczyk może mieć jak na razie nienajlepsze skojarzenia z rywalizacją z polskimi zawodnikami 😉 ). Polak nie grał być może na swoim najwyższym poziomie, ale utrzymywał bardzo solidna formę i pewnie ogrywał kolejnych rywali. W meczu z Wadem Ratajskiemu bardzo mało zabrakło do awansu do ćwierćfinału, ale ostatecznie w decydującym legu lepszy okazał się Machine. W piątek występ Ratajskiego wypadł słabiej, chociaż rozpoczął się wprost świetnie. W pierwszej rundzie Polish Eagle po kapitalnym występie na średniej 103,5 ograł Dimitriego van den Bergha! Niestety w kolejnym meczu Polak zagrał dużo słabiej i był w stanie ugrać zaledwie jednego lega w rywalizacji z Justinem Pipem. Przed naszymi reprezentantami jeszcze dwa turnieje i dwie szanse na to, żeby zanotować jeszcze lepsze wyniki! Clayton wciąż czaruje Pierwszego dnia rywalizacji najlepszy okazał się Joe Cullen. Anglik potwierdził wysoką formę, a w finale ograł Jonny’ego Claytona, który również nie zwalnia tempa po świetnym występie w turnieju Masters. Cullen na drodze do finału musiał poradzić sobie z kilkoma wymagającymi rywalami, ale przez cały dzień grał na niezwykle wysokim poziomie i za każdym razem wychodził z potyczek zwycięsko. Na uwagę zasługują jego triumfy nad Nathanem Aspinallem czy Gabrielem Clemensem. Clayton również w czwartek nie próżnował, a z najlepszej strony pokazał się w dwóch starciach ze swoimi rodakami. W czwartej rundzie ograł Lewisa Williamsa, który w Boltonie robił niemałą furorę. W poprzednich meczach udało mu się ograć dwóch zawodników z czołowej 10 rankingu PDC – Dimitriego van den Bergha i Michaela van Gerwena! W starciu z Claytonem był już jednak bezradny – Ferret zagrał na średniej 103,9 i pewnie ograł Williamsa. Z jeszcze lepszej strony Jonny pokazał się w półfinałowym meczu z Jonem Worsleyem, który w poprzedniej rundzie sensacyjnie ograł Michaela Smitha. Średnia 109,6 (!) i aż 3 legi zakończone w 12 lotkach wystarczyły do wygranej bez straty lega. Mecz finałowy pomiędzy Cullenem a Claytonem był bardzo wyrównany. Żaden z darterów nie był w stanie odskoczyć rywalowi na większą przewagę i spotkanie musiało rozstrzygnąć się w decydującym 13 legu. W nim lepszy okazał się Cullen, który bezbłędnie wykorzystał przewagę rzucania jako pierwszy i mógł cieszyć się z wygranej w całym turnieju. Niespodzianka! Drugiego dnia Super Series byliśmy świadkami dużo bardziej zaskakującego rozstrzygnięcia. Zwycięzcą całego turnieju został Callan Rydz. Młody Anglik sprawił niespodziankę, a w finale ograł… Jonny’ego Claytona, który drugi raz z rzędu musiał uznać wyższość rywala w meczu finałowym. Co ciekawe do rozstrzygnięcia decydującego meczu znowu potrzeba było ostatniego 13 lega! W piątek wydawało się, że Walijczyk dopnie swego – w starciu z Rydzem prowadził już 7-6 i do zwycięstwa potrzebował zaledwie jednego lega. Wtedy do głosu doszedł jednak Callan, który zagrał dwie świetne partie na średniej powyżej 100 i rzutem na taśmę wywalczył swoją pierwszą wygraną w seniorskim turnieju PDC. Wcześniej tego dnia Clayton ponownie pokazał, że znajduje się obecnie w fantastycznej formie. W 4 rundzie nie dał większych szans Michaelowi van Gerwenowi ogrywają go aż 6-1! Na uznanie zasługuje też forma Nathana Aspinalla, który w piątek po raz drugi dotarł do półfinału. Swój życiowy sukces osiągnął także John Michael. Grek, który jeszcze niedawno musiał walczyć o utrzymanie karty zawodniczej na dwa kolejne sezony, osiągnął swój pierwszy ćwierćfinał turnieju PDC. Czołówka… z tyłu Jak dotąd największym rozczarowaniem jest postawa zawodników ze ścisłej darterskiej czołówki. Aktualny mistrz świata – Gerwyn Price dwukrotnie z rywalizacją żegnał się w drugiej rundzie. O ile porażka z Garym Andersonem w czwartek nie może szokować, tak przegraną z Aaronem Beeneyem w piątek należy uznać za ogromną niespodziankę. Nie lepiej radzi sobie Peter Wright. Szkot wygrał jak dotąd zaledwie jedno spotkanie, a pierwszego dnia rywalizacji zaliczył wstydliwą porażkę 1-6 z Michaelem Unterbuchnerem. Snakebite mecz z Niemcem zakończył ze średnią 76,5! Trudno przypomnieć sobie równie mizerny występ Szkota w przeszłości. Na pierwszej rundzie swoje występy kończył Dimitri van den Bergh, chociaż Belga można usprawiedliwić świetną postawą rywali – w obu przypadkach pogromcy Dimiego grali na średniej powyżej 100 (Lewis Williams pierwszego dnia i Krzysiek Ratajski drugiego). Wciąż czekamy także na wystrzał formy Michaela van Gerwena. Mighty Mike jak dotąd również nie pokazał jeszcze swojej optymalnej gry i nie udało mu się jeszcze wedrzeć do najlepszej 8 któregoś z turniejów. Przed nami jeszcze dwa dni rywalizacji i wszyscy zawodnicy dostaną jeszcze szansę na poprawę swoich wyników! Czekamy z niecierpliwością na kolejne występy Polaków i trzymamy nomen omen kciuki za ich dobre wyniki! Autor - Arkadiusz Salomon Witrynę wspiera sklep DartTown.pl - specjalistyczny sklep darterski działający i wspierający darta od 2010 roku.

Post: Blog2_Post
bottom of page