- DartsPL
Twierdza pod darterskim oblężeniem
W pierwszy weekend sierpnia w Krakowie odbył się dwudniowy turniej Pucharu Polski. Jak zwykle nie brakowało ogromnej ilości emocji, ale też darta na bardzo wysokim poziomie. W sobotę najlepszy okazał się Grzegorz Sierpotowski, a w niedzielę zwyciężył Dawid Robak. Wśród pań dwukrotnie triumfowała Marta Domasiewicz. Puchar Polski powrócił po blisko miesiącu przerwy i na pierwszy weekend sierpnia zawitał do Krakowa. Mecze odbywały się nieopodal krakowskiego rynku w lokalu Twierdza Underground przy ulicy Długiej. Niestety nie udało nam się dotrzeć do stolicy Małopolski w sobotę, ale dołączyliśmy do rywalizacji przy okazji turnieju niedzielnego. Małopolska Organizacja Darta, która organizowała turniej, była bardzo dobrze przygotowana – na zawodników czekało blisko 20 tarcz, dzięki czemu bezproblemowo można było toczyć rozgrywki grupowe. Być może jedynym minusem lokalu była mała przestrzeń – mecze odbywały się na jednej sali i w początkowej fazie turnieju dało się odczuć mały ścisk. Nie przeszkadzało to jednak w żadnym stopniu w rzucaniu. Drugiego dnia rozgrywek do gry zgłosiło się ponad 40 zawodników. Wśród nich nie zabrakło czołówki polskiego darta. W Krakowie zameldował się Sebastian Steyer, który ostatnimi czasy jest regularnym bywalcem turniejów o Puchar Polski. The Dream przyjechał wraz ze swoim 11-letnim synem, który pomimo młodego wieku wykazuje już sporo talentu i zaangażowania w grę w darta. Nie zabrakło też liderów tegorocznego rankingu PP – numeru jeden Tomasza Jakubczyka i dwójki – Dawida Robaka. Na turnieju pojawiła się też liderka rankingu kobiet – Nina Lech-Musialska.

Pewny triumf Robaka W finale niedzielnego turnieju zmierzyli się ze sobą Dawid Robak i Hieronim Furgał. Robak przeszedł turniej jak burza, ale na etapie półfinałów trafił na godnego siebie rywala – Sebastiana Steyera. Starcie Dawida z The Dreamem zapowiadało się na jeden z najciekawszych meczów turnieju. Robak podchodził do meczu z pozytywnym nastawieniem - „Będzie ciężko, ale w poprzednim meczu zagrałem naprawdę dobrze”. Steyer w całym turnieju również pokazywał się z bardzo dobrej strony, a w meczu ćwierćfinałowym ograł zwycięzcę turnieju sobotniego – Grzegorza Sierpotowskiego. Półfinałowe starcie dużo lepiej otworzył Robak, który bardzo szybko odskoczył rywalowi na przewagę 3-0 i do awansu do finału brakowało mu już zaledwie jednej partii. The Dreamowi udało się ugrać lega honorowego, ale przegrał w całym spotkaniu 1-4. Drugim finalistą został Hieronim Furgał, który dał się tego dnia poznać jako król come-backów! Już w meczu ćwierćfinałowym, przeciwko Arturowi Kozłowskiemu, wydawało się, że Furgał pożegna się z turniejem – przegrywał 1-3, a rywal grał jak z nut. Hirek zachował jednak mnóstwo zimnej krwi i doprowadził do decydującego lega. W 7 partii ponownie wydawało się, że to Kozłowski awansuje do półfinału – rzucił maksa i miał aż 4 lotki meczowe! Żadnej z nich jednak nie wykorzystał i to Furgał cieszył się z wygranej. W meczu 1/2 finału Hieronim ponownie stał już pod ścianą. W starciu z Krzysztofem Galusem przegrywał już 1-3 w rywalizacji toczonej do 4 wygranych legów. Jego rywal był tego dnia w bardzo dobrej dyspozycji. Warto zaznaczyć, że w poprzedniej rundzie ograł 4-2 lidera rankingu Pucharu Polski – Tomasza Jakubczyka. Galus w meczu z Hirkiem miał jednak ogromne problemy ze skończeniem meczu – zmarnował kilkanaście lotek meczowych i zaprzepaścił swoją przewagę - o końcowym wyniku ponownie zadecydować miał decydujący leg. Przed rozpoczęciem ostatniej partii między zawodnikami zawrzało. O tym, kto miał rozpoczynać siódmego lega decydował rzut do środka. Sędzia orzekł, że to lotka Galusa była bliżej bulla, ale Hirek dość długo przypatrywał się tablicy nie mogąc pogodzić się z decyzją arbitra. To zachowanie zirytowało jego rywala, który oskarżał Hirka o próbę zdekoncentrowania go przed decydującym legiem. Na szczęście dość szybko udało się opanować emocje, a z wojny nerwów górą wyszedł Furgał, który dość gładko ograł rywala i zameldował się w wielkim finale. Krzysztof Galus jeszcze długo później nie mógł pogodzić się ze zmarnowaniem wielu szans na wygranie całego meczu.

Finał był dość jednostronnym widowiskiem. Faworyzowany Robak dość szybko odskoczył rywalowi na prowadzenie 4-0 i już tylko jeden leg dzielił go od końcowego triumfu. Hirkowi udało się jeszcze wygrać jednego lega, ale tym razem nie było go już stać na wspaniały come-back i przegrał 5-1. W trakcie trwania turnieju udało nam się porozmawiać chwilę ze zwycięzcą o Pucharze Świata WDA. Robak reprezentował Polskę podczas turnieju, w którym nasza drużyna doszła aż do ćwierćfinału. „Szkoda tego meczu z Anglią, może gdybyśmy zagrali pełnym składem (na meczu ćwierćfinałowym zabrakło Sebastiana Białeckiego, przyp.red) to udałoby się wygrać” – żalił się Robak. „W dwóch meczach prowadziłem już 2-1, a ostatecznie przegrywałem 3-4, a do końocwego zwycięstwa naprawdę niewiele zabrakło”. Do turnieju zgłosiły się 4 panie, dlatego wystartowały razem z mężczyznami, a po fazie grupowej rywalizowały między sobą o tytuł najlepszej darterki. Niestety żadnej reprezentantce płci pięknej nie udało się wyjść z grupy podczas turnieju głównego, ale niejednokrotnie sprawiły panom sporo problemów. Nina Lech-Musialska - rankingowa jedynka wśród kobiet - aż dwukrotnie musiała uznawać wyższość rywali dopiero po decydującym legu i była naprawdę bliska awansu do 1/8 finału. W turnieju pań dwukrotnie triumfowała jednak Marta Domasiewicz, która w Krakowie nie dała rywalkom żadnych szans. Daleko za Niemcami Będąc w Krakowie nie mogliśmy też przepuścić okazji do rozmowy z Łukaszem Kamińskim, który nie tylko współtworzy Małopolską Organizację Darta, ale także jest częścią Polskiej Organizacji Darta, która odpowiedzialna jest za organizację wszystkich dużych turniejów. Od Łukasza dowiedzieliśmy się o planach na przyszłe turnieje. Na listopad zaplanowany jest turniej Grand Prix we Włocławku, ale ze względu na obecną sytuację nie jest to pewne. „Na razie możemy organizować imprezy do 150 osób, każde Grand Prix to około 300 osób, a więc na ten moment jest to niemożliwe do zorganizowania. Z tego samego powodu musieliśmy odwołać Mistrzostwa Polski, które miały odbyć się w lipcu tego roku” – tłumaczy nam Kamiński – „Mieliśmy pomysł na większy turniej – dwie sale na dwóch piętrach, ale żeby przestrzegać zasad sanitarnych musielibyśmy zamknąć ludzi na klucz, tak żeby się nie wymieszali, w praktyce jest to niewykonalne”. „Normalnie o tej porze nie organizujemy turniejów – są wakacje, ludzie się rozjeżdżają, ale dostawałem sporo telefonów od ludzi, którzy mówili mi żebyśmy coś zagrali i stąd dwudniowy Puchar Polski. Niestety na ten moment to jedyne co możemy zrobić. Ten sezon wydaje się już stracony”. Z Łukaszem rozmawialiśmy też o darcie w Polsce. „Żeby zbudować dobrze działającą federację, trzeba stworzyć dobrze zorganizowane stowarzyszenia lokalne, które będą ściśle współpracowały z POD” – opowiada Kamiński – „W Niemczech sytuacja wygląda inaczej. W każdym większym mieście są dwie ligi, a każda liga dzieli się na dwie dywizje po kilkanaście zespołów. W każdym zespole gra kilkunastu darterów – to daje ogromną liczbę zawodników. My na razie jesteśmy daleko z tyłu”. Na kolejne emocje związane z Pucharem Polski musimy poczekać do końca miesiąca – kolejny turniej odbędzie się 22 sierpnia w Świdnicy. Na pewno nie zabraknie tam redakcji DartsPL! Na przyszłe turnieje planujemy wprowadzić relację tekstową od spotkań półfinałowych, tak żebyście mogli śledzić wyniki najważniejszych meczów na bieżąco. Autor - Arkadiusz Salomon