top of page
  • DartsPL

W Szkocji najlepszy jest… Walijczyk

W czwartkowy wieczór Szkocja mogła, po raz drugi w tym sezonie Premier League, cieszyć się z roli gospodarza turnieju. Podobnie jak w Aberdeen najlepszy okazał się Jonny Clayton, który w finale wygrał z Michaelem van Gerwenem.

W czwartkowy wieczór Premier League, po raz drugi w tym sezonie, odwiedziła Szkocję. Kilka tygodni temu najlepsi darterzy świata rywalizowali w Aberdeen, a teraz przyszedł czas na stolicę – Glasgow. Kibice liczący na sukcesy Petera Wrighta i Gary’ego Andersona musieli obejść się smakiem. Szkoci zmierzyli się ze sobą w bezpośrednim pojedynku już na etapie ćwierćfinałów! Żaden z nich nie był jednak w stanie dotrzeć do finału. Turniej padł łupem Jonny’ego Claytona, który dołożył na swoje konto już czwarty triumf w tegorocznej edycji Premier League. Do tego Ferret udowodnił, że świetnie czuje się w Szkocji – wcześniej triumfował również w Aberdeen. W finale Walijczyk wygrał z Michaelem van Gerwenem – obaj zawodnicy wyrastają na dwie największe siły tegorocznej edycji rozgrywek. Sam Clayton dzięki zwycięstwu nad swoim największym rywalem, jeszcze wyraźniej odskoczył reszcie stawki i coraz pewniej zmierza po zajęcia pierwszego miejsca w fazie zasadniczej. Nie do przełamania Clayton dość sprawnie rozprawił się ze swoją częścią drabinki. W ćwierćfinale Walijczyka czekał rewanż za ubiegłotygodniowy finał i starcie z Jamesem Wadem. Anglik, tym razem, nie pokazał się jednak z aż tak dobrej strony i bardzo szybko pozwolił Ferretowi na zbudowanie bezpiecznej przewagi. Clayton po uzyskania przełamania już w drugim legu meczu, niezwykle pewnie utrzymywał swój licznik i nie dawał rywalowi większych szans na odłamanie. Świetna gra na podwójnych dała mu solidną wygraną 6-2 i awans do półfinału, w którym jego rywalem został lepszy ze Szkotów – Gary Anderson.

Gry Anderson przełamał słabą passę i w koncu udało mu się wygrać spotkanie w Premier League W starciu z Jonnym Claytonem zabrakło mu jednak jego największego atutu - potrójnej 20.

Flying Scotsman po kilku nieudanych tygodniach, w końcu zameldował się w półfinale. Efektowny początek w jego wykonaniu i kapitalne zejście ze 150 mogły dać szkockim kibicom nadzieję na obecność ich ulubieńca w finale. Szybko okazało się jednak, że Clayton w Glasgow to niezwykle solidna firma. Podobnie, jak w poprzednim meczu, Jonny nie dawał rywalowi większych szans na przełamanie – świetna gra na dystansie i skuteczność na podwójnych pozwalały mu na wygrywanie kolejnych legów. O losach pojedynku zadecydowało jedno przełamanie, które padło łupem Ferreta w 5. legu. Andersonowi zabrakło w tym meczu mocy na punktacji – checkout ze 150 z pierwszego lega był jego jedynym wynikiem 140+ w całym spotkaniu! Anderson w samej końcówce meczu dostał jeszcze szansę na doprowadzenie do decidera, ale pudła na podwójnej 16 przekreśliły jego marzenia o awansie do finału. Clayton wygrał 6-4 i zameldował się w wielkim finale. Powiedzieć, że to pech, to jak nic nie powiedzieć W drugiej części drabinki sukcesy święcił Michael van Gerwen. Jego droga do finału nie przebiegła jednak równie pewnie, jak ta Claytona. Holender w obu spotkaniach szalę zwycięstwa przechylał dopiero w deciderach! W ten sposób stał się pierwszym zawodnikiem w tegorocznej edycji Pemier League, który awansował do finału, po dwóch 11-legowych meczach! Pierwszym, który przetestował możliwości MvG był Joe Cullen. Na dystansie od początku meczu zarysowywała się przewaga Mighty Mike’a, który w całym meczu rzuciła aż 6 maksów i 15 wyników 14+ - w obu tych statystykach wyraźnie przewyższając swojego rywala. Dobre punktowanie często było jednak przez niego zaprzepaszczane pudłami na podwójnych – w całym meczu van Gerwen zmarnował aż 23 lotki na zewnętrznej obręczy tarczy! Cullen skrzętnie korzystał z prezentów i był w stanie doprowadzić do decidera. W decydującym momencie Holender był jednak w stanie opanować nerwy – jako pierwszy zameldował się na podwójnych i tym razem ręka mu nie zadrżała. W półfinale MvG czekało jeszcze trudniejsze starcie z rozpędzonym Michaelem Smithem. Anglik po kapitalnych zawodach z Gerwynem Pricem, przystępował do meczu półfinałowego pełen nadziei na awans do swojego trzeciego finału turnieju Premier League. Po dość niemrawym początku, Smith szybko przejął kontrolę nad spotkaniem i wyskoczył na prowadzenie 4-2. Anglik dużo lepiej prezentował się na podwójnych, na których praktycznie się nie mylił! Kiedy wydawało się, że Bully Boy jest bliski zamknięcia spotkania, do głosu doszedł MvG. W niezwykle ważnym momencie przełamał swoją nieskuteczność na doublach i skończył lega ze 108 punktów! Holender doprowadził do remisu i kolejnej zaciekłej końcówki. Kluczowym momentem spotkania okazał się 10. leg – Smith prowadził 5-4 i miał szansę na zakończenie spotkania. W drugiej kolejce Anglik w swoim stylu pewnie wpakował dwie lotki w potrójną 20, ale trzecie wybiła dwie pozostałe i zamiast 180 punktów, na jego konto powędrowało zaledwie 60! Van Gerwen wykorzystał okazję i doprowadził do decidera, w którym ponownie udało mu się zaliczyć efektowne zejście z powyżej 100 punktów. Smith pomimo dobrej gry w całym turnieju znowu musiał obejść się smakiem. Anglik to pechowiec przez ogromne P…

Och Michael... który to już raz piszemy, że pomimo dobrej gry Anglika, nie udało mu się odnieść w turnieju Premier League większego sukcesu. Smith to prawdziwy pechowiec, a przebieg jego spotkania, to często prawdziwy rollercoaster emocji.

Clayton zwiększa przewagę Finał miał podobny przebieg do pozostałych spotkań Claytona z tego wieczoru. Walijczyk znów brylował na podwójnych i popełniał bardzo mało pomyłek. We wszystkich meczach tego dnia udało mu się osiągnąć przynajmniej 50% skuteczność na zewnętrznej obręczy tarczy. Co więcej, po raz kolejny jego rywal nie znalazł sposobu na przełamanie Ferreta! Clayton w Glasgow rozpoczynał rzucanie w 14 legach i wszystkie zamienił na wygrane. Nie muszę chyba mówić, jak przełożyło się to na wynik spotkania. Walijczykowi wystarczyło jedno przełamanie, które rywal sprezentował mu po kilku pomyłkach na podwójnych. Pod tym względem van Gerwen był w czwartek całkowitym przeciwieństwem swojego finałowego rywala. Mighty Mike tylko raz mógł popisać się niezłą skutecznością na poziomie 42% - w finale ten wskaźnik wyniósł zaledwie 23%! Walijczyk zakończył finałowe starcie, w swoim stylu, w 9. legu. Clayton dwiema lotkami wyzerował 68 i mógł cieszyć się ze swojego czwartego triumfu w tej edycji Premier League! Pod tym względem jest już najlepszy w stawce. Triumf dał Walijczykowi 5. kolejnych punktów – w klasyfikacji generalnej ma on już 5. punktów przewagi nad drugim Michaelem van Gerwenem Wydaje się, że nikt nie będzie już w stanie odebrać Claytonowi pole position i to właśnie on pojedzie do Berlina rozstawiony z numerem 1. Dobrą sytuację wciąż mają Michael van Gerwen i James Wade – obaj czysto teoretycznie mogą jeszcze wypaść z czołowej 4, ale w praktyce ich awans jest niezagrożony. Wciąż nie możemy być jednak pewni, kto uzupełni grono finalistów… Zmarnowana szansa Price’a Największym rozczarowaniem turnieju w Glasgow była postawa Petera Wrighta. Szkot, przed własną publicznością nie zaprezentował się z najlepszej strony i po przeciętnym spotkaniu dość gładko przegrał ze swoim rodakiem Garym Andersonem. Na nic nie zdała się deklaracja Wrighta o zaprzestaniu ciągłego zmieniania lotek – aktualny Mistrz Świata wytrzymał w swoim postanowieniu bardzo krótko i szybko wrócił do regularnych zmian sprzętu. Snakebite od jakiegoś czasu nie pokazuje w Premier League swojej najwyższej formy. Wystarczy spojrzeć na jego dorobek punktowy. Wright ma ich na koncie 20 – aż 16 z nich zdobył na przestrzeni 8. pierwszych turniejów! W 5. pozostałych zdobył zaledwie 4. oczka i wygrał tylko 2. spotkania. Peter może jednak mówić o sporym szczęściu, bo jego najwięksi rywale w walce o miejsce w TOP4 kompletnie nie wykorzystują kolejnych potknięć Szkota. Pomimo słabszej formy, Snakebite wciąż utrzymuje dość bezpieczną przewagę nad drugą częścią tabeli.

Peter Wright gdzieś zgubił swoją mistrzowską formę z końcówki poprzedniego roku. Jego ostatnie występy w Premier League to pasmo niepowodzeń i rozczarowań. Na szczęście dla Szkota, grupa poścgiowa nie jest w stanie wykorzystać jego kolejnych potknięć.

W grze o wyjazd do Berlina wciąż pozostają Joe Cullen, Gerwyn Price, a nawet Michael Smith! Cała trójka w najbliższych tygodniach będzie jednak potrzebowała imponujących wyników i kontynuacji słabszej formy Wrighta. W Glasgow, po raz kolejny, z szansy na odrobienie części strat nie skorzystał Price. Przed starte sezonu Iceman wydawał się jednym z pewniaków do zajęcia miejsca w czołówce tabeli. Rzeczywistość okazała się jednak dla niego brutalna – Walijczyk zajmuje odległe 6. miejsce z dorobkiem zaledwie 13 punktów. Najbliższy turniej w Sheffield będzie dla niego definitywnie ostatnią szansę na zamieszanie w czołówce! Aktualna tabela Premier League

Miejsce

Zawodnik

Punkty

Stosunek legów

1

Jonny Clayton

34

+26

2

Michael van Gerwen

28

+39

3

James Wade

25

+3

4

Peter Wright

20

-6

5

Joe Cullen

15

-8

6

Gerwyn Price

13

-14

7

Michael Smith

12

-11

8

Gary Anderson

9

-17

Autor - Arek Salomon Witrynę wspiera sklep DartTown.pl - specjalistyczny sklep darterski działający i wspierający darta od 2010 roku.

Post: Blog2_Post
bottom of page